środa, 4 września 2013

Kupić? Czy nie kupić? Oto jest pytanie.




Chyba większość z was miało taką sytuację, że coś się wam bardzo spodobało. Nie mówię tutaj o przelotnym zauroczeniu. Mówię tutaj o co miesięcznej walce samej z sobą po wypłacie. Bo dana rzecz jest droga, bardzo droga i na Twoje realia finansowe nie do ogarnięcia. Lub jest do ogarnięcia (bo nie sądzę by ktoś na tyle się zagalopował by marzyć choć odrobinkę realnie o torebce Fendi za 10 000. $), ale to spowoduje że przez resztę miesiąca do następnej wypłaty będziesz klepać tzw. biedę.Gorzej wygląda sprawa gdy nie jesteś samodzielny finansowo.

Co w takiej sytuacji przeważnie się robi?

1. Odkłada pieniądze
2. Ryzykuje i nie płaci się za prąd itp.
3. Męczy rodziców, dziadków, chłopaka
4. Provident (tutaj musisz już desperacko czegoś pragnąć, by decydować się wydać na to podwójnie)
5. Pisze list do św. Mikołaja (rodzinna, zbiorowa składka)
6. - .... możesz dopisać swoje pomysły



Sposób jest wiele, cel jest jeden. Diabeł kusi, dane trendy niedługo się skończą, a Ty NARESZCIE masz kasę i idziesz dumny do sklepu, by wydać te ciężko zdobyte pieniądze. I tutaj przeważnie pojawiają się 2 problemy : 

1. WĄTPLIWOŚĆ : mały Sknera na ramieniu szepcze ci do ucha - zawracaj!  Patrz ile masz pieniędzy i ILE możesz za to mieć INNYCH, tańszych rzeczy. Jeżeli go posłuchasz to prawdopodobnie wylądujesz z pełną torbą innych drobiazgów i będziesz dumny, że AŻ tyle masz. W domu gdy rozpakujesz reklamówki nagle uświadomisz sobie, że w sumie to jednak wolałbyś mieć jedną, konkretną rzecz i wtedy nachodzą cię wyrzuty sumienia, że znów zaprzepaściłeś swoje marzenia. Jeszcze jednym rozwiązaniem jest zatrzymanie pieniędzy, które rozejdą się ,,na nic", bo w końcu powoli je wydasz na nic konkretnego i zostaniesz z niczym.

2. NIEUDANY ZAKUP : kupiłeś, masz i nagle ... uświadamiasz sobie, że ci to NIE PASUJE, do ciebie, do twojej garderoby lub tak naprawdę by z tego korzystać potrzebujesz jeszcze ....  . Czujesz się z tym czymś po prostu nie na miejscu. Jest Ci przykro, bo uświadamiasz sobie, że nie było warto.

Nie mówię, że nie ma ludzi odpowiedzialnych i świadomych, ale jest bardzo wielu, którzy naprawdę ŻAŁUJĄ i mają WYRZUTY SUMIENIA.



Żeby było fair opowiem swoją ostatnią wpadkę, która kosztowała mnie bardzo dużo pieniędzy. Musiałam kupić sobie nowego laptopa, bo stary padł. Ogólnie to wydawało mi się, że potrafię się przygotować do takiego zakupu. Wydawało - bo oprócz sprawdzenia mniej więcej cen w Internecie, w 3 sieciówkach nie miałam żadnego konkretnego modelu, wiedziałam tylko tyle, że ma być 17 i windows 8. Byłam w gorącej wodzie kąpana i dałam sobie wcisnąć przez sprzedawcę pierwszy lepszy model. Mój niby przemyślany zakup kosztował mnie różnicę w cenie 200 euro. Nie muszę chyba wspominać uczucia, gdy sobie to uświadomiłam.

Wiele, bardzo wiele rzeczy podobało mi się - ale tylko przez pewien okres czasu. Zauroczenie kończyło się na zmianie sezonu gdzie dana rzecz nie była już adekwatna do pory roku. Zawsze sobie potem myślałam, obiecywałam - kupię w następnym roku lub cieszyłam się, że nie kupiłam bo i po co? Następnym problemem z innej beczki było plucie sobie w brodę gdy czegoś jednak nie kupiłam, a powinnam. Bo np. w grudni są wyprzedaże, gdzie ceny za porządne obuwie zimowe są zredukowane, ale ja wtedy już mam jakieś niekoniecznie porządne, które do niczego nie nadają się na przyszły sezon, więc gdy przychodzi następny sezon  jesień\zima wydaje na gorszej jakości buty tyle ile wydałabym w grudniu na porządne buty, w których przechodziłabym na pewno minimum 2 sezony. Z drugiej strony jeżeli kupię coś na końcu sezonu to kto wie czy będę chciała to nosić w następnym?



Co robić?

* Jeżeli nie jesteś osobą ekstrawagancką i na co dzień ubierasz się ,,zwyczajnie" - nie kupuj modnej, drogiej  kwiecistej i kolorowej kurtki, w której będziesz czuć się durnie i która nie będzie pasować do niczego innego co masz w szafie. Zaczniesz automatycznie myśleć o zakupie pasujących ubrań.

* Nie oszczędzaj na butach! Ale miej na początek klasyczne modele, które pojawiają się od lat. Tak by i latami Ci służyły. Jeżeli takie już będziesz posiadać to wtedy ewentualnie możesz kupić coś co sezonowo jest modne - nie ryzykujesz tego, że będziesz zmuszona do chodzenia tylko w tych butach, będziesz miała zawsze alternatywę na wypadek gdybyś żałowała zakupu.

* Jesteś fanką jeansów? Sukienek? Inwestuj i wydawaj na to co nosisz na co dzień, co służy ci najbardziej. Szkoda wydawać masę kasy na zakup np sukienki, bez okazji, która ma wisieć w szafie i na nią czekać.

* Staraj się wyobrazić sobie z czym możesz połączyć nowy zakup, do czego z Twoich dotychczasowych rzeczy będzie pasować.

* Spójrz realnie na to co kupujesz. Jeżeli marzysz o Air Maxach, a masz rozmiar stopy 39-40 to miej pewność, że automatycznie Twoje stopy będą wyglądać jak dwa pustaki. Dla porównania jeżeli jesteś niska to miej świadomość, że maxi sukienka do ziemi jeszcze bardziej Cię skróci. Cała sprawa skończy się na tym, że nowa rzecz Ci zbrzydnie i będzie Ci przykro.

* Nigdy nie nosisz biżuterii, no może małe kolczyki, czasami zdarza się naszyjnik. Nagle chcesz zaszaleć i kupujesz drogi zegarek w modnym kolorze różowego złota. Jak myślisz, jak długo będziesz go nosić i jak szybko zacznie cię on irytować na ręce.

* Noś rzeczy dopasowane, które mają na TOBIE dobrze wyglądać. Nie kupuj np. danego modelu okularów przeciwsłonecznych tylko dla tego, że wg. Ciebie wszyscy go noszą. Jeżeli nie pasuje do Ciebie, to zawsze znajdzie się palant, który Ci to serdecznie powie, a wtedy Ray Bany do szuflady.

Lista pewnie mogłaby być dłuższa. Ja postanowiłam nie przeglądać stron z ubraniami. Postanowiłam na spokojnie sobie przemyśleć, czego ja sama tak naprawdę w nadchodzącym sezonie potrzebuję. Co lubię i co mi służy, co do mnie pasuje. I będę to starała się dalej pokazywać na tym blogu.




13 komentarzy:

  1. ja akurat jestem dosyć skąpą osobą i musi mi się coś bardzo spodobać, żebym to kupiła :)
    dzięki za komentarz!

    http://bizuteriamka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam taki problem, że gdy coś sobie wymarzę to ta rzecz ... nie istnieje tzn nie ma tego w sklepach, bo akurat moda jest na coś innego (przykład: kilka lat temu chciałam balerinki z okrągłym noskiem, a w sklepach były same szpice :/) Tak więc moja metoda to krótka lista rzeczy, które chcę kupić i łażenie po sklepach (nie jest to moje ulubione zajęcie, no ale w coś się ubrać trza). Jeśli coś mi wpadnie w oko to biorę, nawet jeśli jest środek lata, a ja znajdę zimowe buty, które sobie wymarzyłam.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to jest z nami kobietami, kochamy zakupy:)

    pozdrawiam
    http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tak, że jak mogę mieć daną rzecz, którą pragnę przestaje mi się podobać i już jej wcale nie chcę.Ostatnio tak było z zegarkiem MK, bardzo nim marzyłam, nadarzyła się okazja by go kupić i nagle uznałam, że on w cale mi nie jest potrzebny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tez tak mam, bo kto nie kocha zakupów! Często ciułam na coś tygodniami odmawiając sobie jednego aby bylo na drugie:) Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak coś bardzo mi się spodoba i nie mam a tyle to najczęściej wyprzedaje na allegro jakieś już nienoszone albo rzadko noszone perełki ze swojej szafy.. Chociaż ostatnio spodobała mi się tiulowa spódniczka midi, która cenowo wychodziła jeśli dobrze pamiętam za ok 400zł. Stwierdziłam,że nie będę jej nosić na co dzień więc szkoda mi takiej sumy...poszperałam pokombinowałam i uzyłam na zamówienie praktycznie identyczną jak była w sprzedaży za niecałe 100... z drugiej str gdy podoba mi się jakaś klasyczna torebka to wolę wydać na taką torbę z naturalnej skóry naprawdę dużo kasy(jak dla mnie oczywiście) niż mieć 20 torebek z sieciówek, które łatwo się niszczą...

    OdpowiedzUsuń
  7. dobry wpis. ja sobie daję tydzień czasu na przemyślenie i jeśli po tym czasie nadal o tej mojej wymarzonej rzeczy myślę to wtedy głęboko zastanawiam się nad zakupem, a jeśli zapominam no to wiadomo... chwilowa zajawka, dobrze, że nie kupiona przy pierwszej fascynacji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja często tak mam, że mi się coś spodoba ale myślę sobie, że muszę się nad tym zastanowić. Wracam do sklepu i niestety już tego nie ma...Wtedy jeszcze bardziej chciałabym kupić daną rzecz i żałuje, że nie zrobilam tego od razu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Buty emu są kultowe, sama chciałabym kupić oryginalne.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja zawsze mówię sobie: kupić, kupić, kupić :D i potem za dużo pieniędzy wydaje...

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokładnie, mi też dupy nie urywa :D Jest fajna, to jednak nie to, czego się spodziewałam :D

    _______________________________

    Co do zakupów, to pytanie "kupić czy nie kupić" stawiam sobie dość często. W rozwiązaniu dylematu pomagają mi trzy etapy: najpierw wychodzę ze sklepu, żeby ochłonąć po fali entuzjazmu (który bardzo szybko się we mnie budzi :D). Potem zastanawiam się, czy aby na pewno nie rzucę tego ciucha w kąt, czy będzie mi pasować, czy jest tyle wart. Czasem to trwa dzień lub dwa. Jeśli nadal mi nie przejdzie, biorę do sklepu swojego faceta, który szczerze mi doradzi, czy jego zdaniem warto (może zauważyć szczegóły, których ja nie widziałam, lub nie chciałam widzieć, np. kiepską jakość :D). Jeśli ciuch przebrnie przez wszystkie trzy próby, to wtedy go biorę :). Gorzej, jak już mnie ktoś uprzedzi - ale wtedy szybko przestawiam się na myślenie w trybie "widocznie nie był mi przeznaczony :D" (o dziwo, nie przychodzi mi to z wielkim trudem - jeśli miałam jakiekolwiek wątpliwości, to znaczy, że nie byłam do końca przekonana do zakupu:D) i po części cieszę się, że problem sam się rozwiązał :D

    Aaaaa, ubieram się tylko na wyprzedażach :D No i twardo wyznaczam sobie limit, którego nie mogę przekroczyć :). Chociaż tu mam silną wolę, ufff! :D:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciężko jest ignorować wyprzedaże i często zadaję sobie te pytanie kupić czy nie upić.
    Zapraszam do obserwowana na mój blog

    OdpowiedzUsuń